poniedziałek, 14 stycznia 2013

Porcelana...

...Ślaska 1922-2009. Szczerze, myślałem że ta śląska fabryka porcelany liczy sobie więcej lat niż historia na to wskazuje, stawiałem bardziej na koniec XIX wieku.
Wyjazdy w niedziele stały się poniekąd tradycją, i dobrze, dzięki Damian -samemu to by mi się nie chciało, niedziela to taki "spokojny" dzień, no może poza tym porankiem. 
Zacząć musiałem od odśnieżenia auta, później ślizgiem wyskoczyłem z pewną, jak mi się wydaje miłą Panią doktór, na transplantologie, swoją drogą musiała być mocno zdesperowana prosząc "mnie" (nie ogolony serbski najemnik z fajką w ryju, a z głośników delikatnie mruczał Slayer) o podwózkę do pracy, spóźnienie, całe szczęście Damian nie zamarzł. Można by pomyśleć że wszystko mówiło przeciw temu porankowi, szczęście że do przesądnych zbytnio nie należę. 
Dojazd na miejsce, i dalej poszło już gładko, znaczy miękko, po łydki w śniegu. Stara teoria że w każdym płocie jest jakaś dziura sprawdziła się co do joty, i już byliśmy na terenie. Sama fabryka wygląda dosyć ciekawie, nie wliczając parteru, który zajmuje głównie gruz, i pusta przestrzeń. Prawdziwe rarytasy znajdują się na kolejnych kondygnacjach, dużo różnych pomieszczeń w różnym stanie, i oczywiście niezliczona ilość form - wszelakich, o dziwo w fabryce znajduje się wiele różnych urządzeń, typu maszyn, których nikt jeszcze nie "zwinął". 
Wycieczkę oczywiście zaliczam do udanych, a kończąc: Wiecie gdzie teraz produkuje się Porcelanę Śląską? a tak, produkuje się jeszcze porcelanę sygnowaną tą nazwą, wiecie? w Bangladeszu...


Bangladesz?... nie, nie bangla chciało by się rzec.



 


Katowice, styczeń 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz